sobota, 2 lutego 2013

Jeff's





http://www.jeffs.pl/index.php/galeria/jeffs-galeria-kazimierz-krakow
On:
W środę miałem okazję wraz z Nią “przenieść” się do południowej części Stanów Zjednoczonych, a dokładniej do Teksasu. Udało nam się to dzięki decyzji: zamiast kina dobra kolacja. Moje kubki smakowe są mi do dziś za to wdzięczne.
Wybraliśmy się do restauracji Jeff’s ( a dokładniej grill-baru) w krakowskiej Galerii Kazimierz. Już na wejściu klimat stworzony w tym miejscu sprawia, że przenosimy się o 9000 km, choć w tym momencie bardziej pasuje 5500 mil do Teksasu. Doskonałym dowodem na poprawność tego uczucia jest karta dań. Oprócz amerykańskiego steka zauważymy bliskość tego stanu do wielkiej wody ukazaną w potrawach z owocami morza oraz z racji na bezpośrednią granicę z Meksykiem dania tamtejszej kuchni. Muzyka również kołysze nas w rytmie country z przerwami na innych amerykańskich artystów. Stoliki przypominają te z westernów. Po chwili delektowania się tym co zastaliśmy, przechodzimy do zamówienia.
Lubiąc kuchnie meksykańską, chciałem się przyjrzeć jej amerykańskiej odsłonie. Jednak na początku zaskoczyła nas przystawka w postaci krojonej kapusty kiszonej (jak nas później uświadomiono bogatej w witaminę C i podawaną z racji na okres jesienno-zimowy). Jednak zupa meksykańska to było to na co czekały moje wygłodniałe kubki smakowe.Spotkanie z meksykańskim, diabelskim ogniem ukrytym w pysznej zupie paradoksalnie sprawiło, że się ucieszyłem ( jestem przyzwyczajony do ostrego jedzenia, które poprzez ból uwalnia w moim ciele endorfiny, a te z kolei uzależniają). Danie główne udowodniło mi, że Amerykanin je dużo ( w porównaniu z polskim studentem). Jednak brokuły w tej amerykańsko-meksykańskiej mieszance mi nie pasowały. Z pomocą przyszła moja ukochana, oddając mi swoją sałatkę colesław w zamian za brokuły.

Warta uwagi jest również obsługa. Kelnerki pytają kilka razy czy wszystko smakuje, a dodatkowo kierowniczka zmiany podchodzi do każdego stolika by zapytać czy wszystko jest w jak najlepszym porządku. Restauracja Jeff’s to miejsce w Krakowie godne polecenia. Jednak nie ukrywam, że wszystko nie byłoby tak smaczne gdybym nie  był tam z Nią. :) Bo to z Nią planowałem konie kraść w dzikim Teksasie.

Ona:
Taaak kiszona kapusta to mój faworyt :) po spróbowaniu jej mój mężczyzna stwierdził: “a może ona jest do przyciągania zapachów” :P nie byłaby dla nas dziwna gdyby nie to, że jedzenie w Jeff’s jest dosyć obfite i tuczące i zdecydowanie takie, na które kobieta nie powinna sobie często pozwolić :) Kiszoną kapustę lubię, ale ta akurat dziwnie wyglądała. OK zostawiam już przystawkę. O daniu głównym mogę powiedzieć tyle, że było przepyszne, choć moją porcją mogło sobie pojeść dwóch dorosłych facetów :). Wystrój tego miejsca zdecydowanie przypadł mi do gustu. Było klimatycznie, miło i przede wszystkim mogliśmy razem, nie słysząc innych gości spędzić czas. A kino zrobiliśmy sobie w mieszkaniu.

P.S. Wiem, że mieliśmy odkrywać miejsca mało znane, nie mieszczące się w galerii, ale ta restauracja była naszym punktem obowiązkowym w rocznym programie.

Ok, amerykańskie jedzenie trochę poznanie, ale po nim trzeba dwa razy więcej poćwiczyć, więc do roboty :) Kolejny taki wypad pewnie w walentynki, zobaczymy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz